Bałtyk Cup 2017 - podsumowanie.
Na Bałtyk Cup pojechaliśmy dwoma drużynami, z różnym nastawieniem. Choć jak wiadomo, dla nas liczy się przede wszystkim rozwój poszczególnych jednostek, a nie wynik kolejnego meczu, to drużyna rocznika 2007 po raz pierwszy na większym turnieju zameldowała się w prawie kompletnym składzie. Zabrakło jedynie Franka Lipińskiego i Jarka Dobruckiego. Prawie kompletny skład pozwalał nam na śmiałe myśli o dobrym występie. Druga ekipa, teoretycznie starsza, pojechała w celu rekreacyjnym. Byliśmy świadomi, że gra mieszanki zawodników z rocznika 2006 oraz 2008, którzy po raz pierwszy ze sobą będą współpracować, nie rzuci nas na kolana, ale po kolei.
Wyjechaliśmy w czwartkowe popołudnie, ze względu na rocznice Komunii dwójki zawodników. Podczas trasy zrobiliśmy kilka postojów, w tym jeden w Zielonej Górze na obiad. Na miejsce dotarliśmy po 21.00. Po ulokowaniu w pokojach, udaliśmy się na wspólną późną obiadokolację. Jak to zawsze bywa, pierwsza noc na wyjeździe jest nocą szaleństw i niestety mimo wysiłków trenerów, większość zasnęła dopiero około 24.00.
Wcześniej wstawała drużyna 'starsza', która o 7.00 rozpoczęła dzień śniadaniem, a o 8.30 usłyszała pierwszy gwizdek na boisku. Mecze w pierwszym dniu nie przebiegły po myśli naszych zawodników, ale każdy był świadomy w jakim celu przyjechaliśmy i mimo porażek humor nam dopisywał. Co by nie powiedzieć, chłopcy zostawili na boisku wiele serca i nie byli jedynie tłem dla przeciwników.
Drużyna rocznika 2007/2008 rozpoczęła dzień o 8.00. Piętnaście minut później byliśmy już na 45 - minutowym rozruchu. Były berki, ćwiczenia oraz zabawa z piłką. O 9.30 zjedliśmy pierwszy posiłek, a później wybraliśmy się na spacer nad morze. Na plaży po przywitaniu z wodą, wspólnymi siłami budowaliśmy stadion AFK. Następnie wróciliśmy do pokoi i zjedliśmy drugie śniadanie. Odpoczęliśmy i przygotowaliśmy się do wyjścia na boisko. Pierwszy mecz graliśmy z Unią Swarzędz i trzeba powiedzieć, że naszym zdaniem była to najlepsza drużyna, z którą spotkaliśmy się na turnieju. Grająca piłką, po ziemi, budująca akcje od tyłu, wykazująca się dużymi umiejętnościami technicznymi. Pierwsze spotkanie zakończyło się wynikiem 0:2, ale nasza gra była również dobra i zeszliśmy z podniesionymi głowami. W kolejnym spotkaniu mierzyliśmy się z drużyną Mar - Gol Sława. Przewaga nasza w tym spotkaniu nie ulegała wątpliwościom. Budowanie akcji, kreowanie sytuacji, to było na dobrym poziomie. Jednak wykończenie sytuacji było naszym problemem. Pechowo straciliśmy bramkę na 1:0 i jak to bywa w piłce nożnej, mimo widocznej przewagi znowu schodziliśmy z boiska pokonani. W trzecim meczu zmierzyliśmy się z Orłem Sidzino. Wskazówki trenera, aby obrońcy mocniej angażowali się w akcje ofensywne i tworzyli przewagę przyniosły skutek. Tym razem skuteczność była bardzo dobra i zaaplikowaliśmy przeciwnikom cztery bramki. Jednak rozkojarzenie w defensywie mogło nas sporo kosztować. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 4:3. W ostatnim spotkaniu grupowym zmierzyliśmy się z GAP Bruskowo Wielkie, które zapamiętamy z karygodnego zachowania 'trenera', który używał niecenzuralnych słów w kierunku dzieci i to nie raz, a co chwila, a także z rodzica pod wpływem alkoholu, który groził naszemu trenerowi. Na boisku to my byliśmy znowu stroną przeważającą, jednak musieliśmy być bardzo uważni, gdyż przeciwnicy najprostszym środkiem przedostawali się pod naszą bramkę, raz po raz wybijając piłkę jak najdalej. Mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 0:0 i zmagania grupowe zakończyliśmy na trzecim miejscu, choć piłkarsko wyglądaliśmy bardzo dobrze.
Popołudniu, wraz ze 'starszą' ekipą udaliśmy się do centrum i w bardzo ładnej kawiarence, nasi młodzi piłkarze oraz jedna piłkarka zasmakowali gofrów. Następnie wspólnie udaliśmy się na plaże gdzie i tym razem oprócz szaleństw przy brzegu morza, powstawały budowle z piasku.
W sobotę pierwsi na boisko wybieli młodsi zawodnicy. O 8.25 rozpoczęliśmy mecz z GKS Kolbudy. Było to bardzo dobre spotkanie naszych zawodników do momentu, gdy po błędzie bramkarza straciliśmy bramkę. Niestety zawiodła po raz kolejny głowa i większość zawodników za szybko się poddała, a umiejętności mieliśmy co najmniej na takim samym poziomie. Kolejne spotkanie decydowało o tym, czy dostaniemy się do ćwierćfinału. Pierwsza połowa była znakomita. Drużyna GKS Kowale miała problem, aby wyjść z własnej połowy. Nasi zawodnicy kilkukrotnie strzelali w bramkarza, zamiast spokojnie wykończyć sytuację. Pod koniec pierwszej połowy błąd w rozegraniu popełnił nasz jeden zawodnik, przez co z kontrą wyszli przeciwnicy i pewnie umieścili piłkę w bramce. W przerwie było widać, że mimo wszystko wierzymy, że jesteśmy w stanie odwrócić losy spotkania, gdyż wiedzieliśmy, że gramy bardzo dobrze i tworzymy sobie sytuacje. Jednak w 30 sekundzie drugiej połowy zawodnik Kowal oddał strzał z dalszej odległości, a nasz bramkarz przepuścił piłkę między nogami. Niestety, w dalszej części spotkania nasi zawodnicy znowu się poddali i gra wyglądała coraz gorzej. Ponownie ulegliśmy drużynie, od której nie odbiegaliśmy umiejętnościami. Ostatecznie GKS Kowale w karnych przegrały finał i zajęły drugie miejsce. W meczu półfinałowym o 9. miejsce spotkaliśmy się z Unią Swarzędz, z którą w pierwszym dniu przegraliśmy 0:2. Tym razem ponownie po bardzo dobrym meczu, to my wygraliśmy 1:0, co uwidoczniło jeszcze bardziej fakt, który tłumaczymy na każdym kroku, że wyniki w piłce młodzieżowej są nieistotne, bo jest wiele czynników poza umiejętnościami piłkarskimi, które mogą decydować o wyniku. Liczy się przede wszystkim rozwój i dobra zabawa. W meczu 'finałowym' o 9. miejsce spotkaliśmy się z drużyną grającą prostą piłkę, czyli wybijającą w każdej sytuacji daleko przed siebie. Co prawda wyszliśmy w 20 sekundzie na prowadzenie, stworzyliśmy sobie po tym kilka dogodnych sytuacji, bardzo łatwo przedostając się przez szyki obronne drużyny z Dobiegniewa. W jednej sytuacji piłka już wlatywała do bramki, jednak nasz zawodnik wybił ją z linii, chcąc samemu strzelić gola. Przypadkowe bramki po prostych błędach spowodowały ponownie naszą porażkę, tym razem 4:2. Ostatecznie zajęliśmy 10 miejsce na 17 drużyn.
Wnioski, które nasuwają się po turnieju są odzwierciedleniem naszego cyklu treningowego, którym idziemy i który sumiennie wykonujemy. W ostatnim czasie dużo pracowaliśmy nad współpracą i wyprowadzeniem piłki od bramki. To wychodzi nam naprawdę dobrze. Od około dwóch miesięcy zagłębialiśmy się w tajniki kreowania sytuacji. To powoli już wychodzi, ale jest dalekie od ideału. Za dużo natomiast kombinujemy, gdy jesteśmy już blisko pola karnego przeciwnika. Wykończenie akcji szwankuje, ale spokojnie. Będziemy to ćwiczyć. Drugą kwestią jest częsty brak zdecydowania na boisku. W tym przypadku potrzeba czasu i doświadczenia, nauki na własnych błędach, na co pozwalamy zawodnikom. Motorycznie również wytrzymaliśmy każdy mecz bardzo dobrze. My w dalszym ciągu kierujemy się trzema słowami "Pasja! Zabawa! Radość!". Mamy wiele zapału do treningu, z chęcią jeździmy na kolejne spotkania, mecze, turnieje. Wciąż uczymy się nowych rzeczy. Najważniejsze dla nas jest, aby podtrzymać ten zapał u dzieci, żeby wierzyły w siebie i rozwijały, a sukcesy odniesiemy w piłce seniorskiej!
Komentarze