Hageland Cup 2015 - Belgia.

Hageland Cup 2015 - Belgia.

Wróciliśmy! Zmęczeni, ale z uśmiechem oraz dużym bagażem doświadczeń.

Po początkowych kłopotach jednego z trzech autokarów, które wyjeżdżały na turniej z Wrocławia, szczęśliwie dotarliśmy z 2-godzinnym opóźnieniem do Niemiec. Po długiej podróży nastąpił czas na niesamowitą przygodę w ogromnym parku rozrywki - Phantasia Land. Pierwszą atrakcją, na którą zdecydowała się iść większość zawodników, była trzydziestometrowa wieża, w której zostali przypięci do foteli, a następnie wystrzeleni w górę. Po chwilowym zatrzymaniu, zawodnicy w ciągu kilku sekund spadali w dół. Sekwencja była powtarzana kilkukrotnie. Wrzasków nie było końca. Po pierwszej przerażającej atrakcji, przyszła pora na spokojniejsze miejsca na mapie parku rozrywki. Np. Pałac Chiński, w którym ma się nie odparte wrażenie, że ławki, w których się siedzi, obracają się, będąc to raz na ścianie, raz na suficie do góry nogami itd.. Wrażenie niesamowite. Kolejna atrakcja do kolejka Colorado Adventure. Wyglądająca na niepozorną kolejkę - pociąg, przysporzyła wiele emocji. Dzieci odczuwają to w zupełnie inny sposób. Dorośli inaczej. Widać to było po trenerze Sebastianie, który wyszedł oszołomiony z kolejki, a dzieci nalegały, aby pojechać jeszcze raz :). Dalej przyszedł czas na Crazy Hotel, w którym było mnóstwo atrakcji, w tym labirynt z szyb i luster, które muszą być bardzo wytrzymałe na uderzenia głową :) . Kolejna atrakcja. Wagoniki, wraz z armatką do strzelania z czekolady plusokulary 3D - to wszystko pozwalało zawodnikom oraz trenerom rywalizować, strącając podczas drogi myszy wyskakujące na ekranach. Jedną z ostatnich atrakcji czterogodzinnego pobytu, było kino 5D. Przypięci w wagonikach odbyliśmy podróż przez Atlantydę. Efekty również niesamowite. Następnie udaliśmy się w podróż do Tongerlo w Belgii.

Po dotarciu na miejsce, udaliśmy się na kolację. Następnie rozlokowaliśmy się w swoim dużym pokoju. Od sobotniego poranku rozpoczęliśmy zmagania na boisku. O 9.30 pierwszy mecz rozpoczęli zawodnicy rocznika 2004 i młodsi. Od 10.05 na boiska wybiegali zawodnicy U9. W pierwszym dniu chłopcy poznali słowo 'walka na boisku'. Zawodnicy U9 w starciu z PASS Soccer z Anglii, co chwilę leżeli na boisku, po mocnych wejściach przeciwników. Pierwsze 10 minut gry przyniosło anglikom pięć bramek. Druga część meczu zakończyła się już 1:1, w dużej mierze dzięki temu, iż nasi zawodnicy również zaczęli grać agresywniej. Do stresu towarzyszącego chłopcom, doszła jeszcze bojaźń, przed twardymi starciami z rywalami. Kolejne mecze przyniosły również porażki. Widoczne różnice było w sile fizycznej, w aktywności na boisku, a także grze kolektywnej, jednak braki w tej kwestii są dla nas zupełnie zrozumiałe, ponieważ grupa U9 nie miała jeszcze styczności z treningami ukierunkowanymi na grę zespołową. Agresywność i zdecydowanie w grze przeciwnika powodowało, iż chłopcy na początku coraz bardziej się zniechęcali. Były momenty, gdy na twarzach było widać sportową złość i walkę od jednego końca boiska do drugiego. Jednak były to tylko momenty, a nie pełna walka przez 25 minut. Gdy przejmowaliśmy piłkę i mijaliśmy jednego przeciwnika, drugi już czekał aby wypchać naszego zawodnika i zabrać mu piłkę. Taka gra pokazała chłopcom jak zaangażowani muszą być w każdy element gry. Nie ma możliwości, aby na chwilę odpuścić, gdyż od razu zostanie to skrzętnie wykorzystane. Trzeba jednak przyznać, że jedna z naszych drużyn U9 trafiła do bardzo mocnej grupy. Patrzącna zmagania Śląska Wrocław tr. Kuziomko, z którym mierzyliśmy się niejednokrotnie i byliśmy równorzędnym przeciwnikiem, często wygrywając, widać, że poziom poszczególnych grup był zróżnicowany. Wspomniany Śląsk Wrocław wygrał swoją grupę bez straty gola, natomiast my dostaliśmy 'twardą' lekcję. Druga drużyna U9 toczyła już bardziej wyrównane boje, podobnie jak ekipaU11. Pierwszy mecz Orlików to zdecydowana przewaga drużyny angielskiej. Jednak drugi mecz z Belgami był bardzo dobry w wykonaniu naszych zawodników. Piękny strzał w okienku, w końcówce spotkania doprowadził jednak Belgów do remisu i rzutów karnych, w których lepsi okazali się gospodarze. Ostatni mecz grupowy był przez większość czasu wyrównany. Dopiero po kilku zmianach w końcówce, Anglicy wykorzystali kilka sytuacji i strzelili cztery bramki.

Pierwszy dzień przyniósł bolesne doświadczenia, jednak głownie po to przyjechaliśmy, aby uczyć się i zbierać doświadczenie. Zawodnicy mimo wszystko pozytywnie patrzyli przed siebie, czekając na drugi dzień turnieju. Sobota przyniosła nam jeszcze wiele emocji, gdyż rozegraliśmy mecz 12 vs 12 plus trenerzy. Mecz trwał pełne 90 minut. Padło wiele bramek, cała gra zakończyła się remisem. Zmęczeni udaliśmy się pod prysznice oraz na kolację.

Drugi dzień turnieju przyniósł nam mecz wewnętrzny w kategorii U9. Pierwsi jednak na boisko wybiegli zawodnicy U11, którzy zmierzyli się z Belgami oraz Anglikami. Mecz z Belgami był wyrównany, z szansami z obydwu stron. Gol na wagę zwycięstwa padł w 20 minucie i mecz zakończył się zwycięstwem Belgów. Spotkanie z Anglikami już nie było takie wyrównane. Anglicy piłkarsko przewyższali naszych podopiecznych. Mimo to mieliśmy również swoje szanse. W bramce dobrze spisywał się Michał, który trzykrotnie zbił piłkę zmierzającą w okienko. Mecz zakończył się remisem, a drużyny przystąpiły do karnych. Tym razem skuteczniejsi okazali się nasi zawodnicy i mogli cieszyć się ze zwycięstwa w ostatnim meczu turniejowym. Filmik z serii jedenastek znajdą PaństwoTUTAJ. Po godzinie 13.00 przyszła kolej na meczemłodszych zawodników. W wewnętrznympojedynku padł wynik 3:1. Następnie taki sam wynik padł w starciu z drużyną Belgijską, na korzyść gospodarzy. Ostatnie spotkanie drugiej drużyny z drużyną belgijską było bardzo wyrównane. Przy wyniku 2:1 na Belgów zmarnowaliśmy kilka sytuacji, a chwilę później Belgowie strzelili gola ręką, co podłamało naszych zawodników,którzy stracili jeszcze dwie bramki i zeszli z boiska pokonani. Ostatni mecz jedna i druga drużyna wygrała. Jedni poprzez walkower, ponieważ jedna z drużyn nie pojawiła się na meczu. Druga drużyna natomiast pokonała Francuzów 4:1.

Podsumowując, doświadczenie zebrane w starciu z zagranicznymi przeciwnikami na pewno zaprocentuje. Kolejne wyjazdy nie będą obarczone już taką dawką stresu. Chłopcy powinni już zakodować sobie w głowie, że na boisku każdy walczy jak lew, na każdym centymetrze boiska. Organizacja gry, szybkie powroty po stracie piłki, też już powinny stać się normalnością. Chłopcy sami już wczoraj na treningu zauważyli, że gdy my przechwyciliśmy piłkę, to momentalnie przeciwnik był pod swoją bramką. Na głębsze wnioski przyjdzie jeszcze czas. Kilkanaście już się nasunęło. Nasze wnioski napiszemy na pewno na stronie w najbliższym czasie. Teraz zachęcam do śledzenia Fanpage na Facebooku, gdyż nie długo pojawią się zdjęcia z wyjazdu.

10 lipca staniemy przed kolejną szansą zmierzenia się z drużynami z zagranicy w Międzynarodowym Turnieju Wrocław Trophy!

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości